Dwa tygodnie temu kotu naszemu powszedniemu amputowano nogę. Zdarza się.
– Muszę jutro iść do weterynarza ze Stefanem. Pójdziesz ze mną?
– Nie. A po co?
– Żeby mu szwy zdjęli.
– Aha. Myślałam, że mu teraz obetną głowę… – chwila ciszy – I pozostałe nogi… Hy hy…
ale ma czarny humor
chyba po tacie 
Masakra…. teksańska masakra piłą mechaniczną